Śmierć Ludwika XIV

Umarł król, niech żyje Jean-Pierre Léaud! Krytycy po canneńskich projekcjach Śmierci Ludwika XIV pisali, że to życiowa (sic!) rola kultowego aktora francuskiej Nowej Fali, który w Cannes odebrał nagrodę za całokształt twórczości.

Jego twarz, dojrzewająca wraz z kolejnymi filmami Truffauta, Godarda, Eustache’a, Tsai Ming-lianga, u Serry zastyga w bezruchu, blednie i ginie w złocie i purpurze tkanin, owinięta absurdalnym kożuchem peruki. Serra stroni od naturalizmu, skupia się na kontraście pomiędzy unieruchomieniem chorego a postępującą nieuchronnie chorobą, pomiędzy ciałem trawionym rozkładem a próbującym utrzymać się w granicach rytuału królewskim gestem. Tworzy sceny inspirowane XVII-wiecznym malarstwem, wypełnione szeptem sług i ciepłym światłem świec. Scenariusz oparty na raportach medycznych i pamiętnikach Saint-Simona zdaje relację z ostatnich dni Króla Słońce, umierającego z powodu gangreny w obecności bezradnych medyków. Jak zwykle u Serry, czołowego neomodernisty europejskiego kina, kontekst historyczny jest zaledwie pretekstem do opowiedzenia w duchu Bressonowskiego „kina czystego” o uniwersalnych aspektach ludzkiego życia.  Film jest kontynuacją niezrealizowanego pomysłu instalacji zamówionej u Serry przez paryskie Centre Pompidou.  Léaud w roli Króla Słońce miał 
w czasie rzeczywistym przez 15 dni leżeć na łożu boleści w szklanej klatce. Galeryjna idea została zaadoptowana na potrzeby produkcji filmowej.

 

nagrody: 
MFF w Cannes 2016 - Honorowa Nagroda dla Jean-Pierre'a Léauda; Jerusalem Film Festival 2016 - najlepsza fabuła; Prix Jean Vigo 2016 - najlepsza fabuła roku; Ostrava Camera Oko 2016 - najlepsze zdjęcia; Special Feroz Award 2017; Prix Lumière du Festival de Lyon 2017 - najlepszy aktor, zdjęcia; Gaudí Awards 2017 - najlepsze kostiumy, charakteryzacja

 

Albert Serra:

Idea władzy absolutnej połączonej ze stanem kompletnej fizycznej bezsilności wydała mi się bardzo atrakcyjna. Jest to też rodzaj małej zemsty, której my, artyści, możemy dokonać na rządzących: pokazać im, że w obliczu śmierci wszyscy jesteśmy tacy sami. Chciałem też uniknąć truizmu, że w pałacu wszystko działa jak w zegarku. Na przykład król domaga się wody i zanim się nim zajmą, upływa cała wieczność. Był to nie tylko jego zmierzch, ale i zmierzch całego otaczającego go systemu. Co do poczucia humoru: ironia jest bardzo silnie obecna w mojej filmografii, nawet jeśli tematem jest śmierć. Kreacja Jean-Pierre'a Léauda również dużo tu dodała. W bardzo oryginalny sposób grał ze swoim bohaterem, ale i z własną personą.
(screendaily.com) 

Bardziej skupiłem się na procesie agonii, pojęciu agonii, a także na jej reprezentacji, i na intymności; o tym właśnie opowiada ten film - za pośrednictwem ciasnych ujęć, kilku przejmujących spojrzeń, te oczy, to szaleństwo… Nic tu nie wynika z dramaturgii. To się bierze, jak powiedział Jean Douchet o moim poprzednim filmie, z dramaturgii obecności, obecności aktora. Wszystko to, co się dzieje, bierze się z jego obecności, którą on emanuje, wynika z faktu, że on tam jest. Nie ma nic, żadnego sposobu, by dowiedzieć się, jak żyje, jak przeżywa swoją agonię, co myśli, jak zareaguje jego twarz… Dla mnie było to też odkrycie i przeżycie tego procesu w czasie teraźniejszym.
To bardzo ważne w filmach kostiumowych, inaczej wychodzi banał. Wszyscy znamy prawdę, wszyscy wiemy, co się stało z tym bohaterem, czy ten lekarz miał rację, czy nie… Zwykle w filmach historycznych wszystko dzieje się w czasie teraźniejszym i, no cóż, to zawsze była część mojej metodologii, która działa też w pracy z zawodowymi aktorami. Mówiłem o tym krótko w mojej poprzedniej rozmowie, że można zastosować to podejście również z profesjonalnymi aktorami. Mam taką szaloną metodologię. Może nie szaloną, ale... na przykład trzy kamery bez przerwy filmują dane sceny, których nigdy zawczasu nie przygotowujemy, jedna scena przechodzi w drugą, potem wracamy do poprzednich scen, tworzymy wariacje, itd. Podoba mi się to i nawet zawodowy aktor nie może się nie poddać tej logice, czy też brakowi logiki. Pomaga też brak komunikacji, który zawsze stosuję. W tym przypadku był to też sposób pracy Jean-Pierre'a. Mało rozmawialiśmy i oczywiście nigdy nie robiliśmy prób. Pierwszy dzień zdjęciowy był dla niego jednocześnie pierwszym dniem w skórze Ludwika XIV. A więc zaczęliśmy tamtego dnia, a potem kręciliśmy przez kolejnych 15 i koniec. Myślę, że to też duże wyzwanie dla aktora, bo nie dostaje ode mnie żadnych informacji.

(mubi.com)

Swój film oparłem na pamiętnikach Saint-Simona, bardzo ważnego francuskiego autora tamtych czasów. To podobało mi się najbardziej, ale zbieraliśmy też więcej informacji i korzystaliśmy 
z innych tekstów historycznych. Ten film jest bardzo wierny historii. Ale jest też w nim pewna licentia poetica, inaczej w filmie nie byłoby życia. Jedną z idei stojących za tym filmem jest przeżywanie teraźniejszości poprzez przeszłość. Nie przeżywanie przeszłości za pośrednictwem pamięci. Odnoszę się z szacunkiem do przeszłości i historii, ale jestem też artystą.

("Film Comment")

Lista seansów

Styczeń 2026

Wybierz datę seansu

środa, 21 stycznia 2026

Wybierz godzinę seansu

Tytuł polski
Śmierć Ludwika XIV
Tytuł oryginalny
La Mort de Louis XIV
Reżyseria
Albert Serra
Rok produkcji
2016
Czas trwania
115 min
Język
francuski
łacina - napisy polskie
Obsada
Jean-Pierre Léaud, Patrick d'Assumçao, Irène Silvagni, Bernard Belin, Marc Susini
Kraj produkcji
Francja
Hiszpania
Portugalia
Tytuł międzynarodowy
The Death of Louis XIV

Na ekranie