Prawdziwy przełom następuje w dwudziestej minucie filmu, kiedy główny bohater ginie. Od tego momentu śledzimy akcję z punktu widzenia jego ducha, przenikającego ściany, krążącego nad ulicami Tokio, które w ujęciu Noégo zamienia się w mroczną metropolię grzechu i wyalienowania. Ów halucynogenny trip, ujawniający metafizyczne spojrzenie, działa na zmysły świetlnymi pulsacjami, niemal niezauważalnym montażem, hipnotycznymi jazdami kamery.
Gaspar Noé o filmie:
Co czuje człowiek, umierając? To pytanie nurtowało mnie jako nastolatka. Nie wynikało to z jakichś religijnych przemyśleń, raczej z zainteresowania książkami o reinkarnacji. Przeczytałem wtedy Życie po śmierci Raymonda Moody'ego o ludziach, którzy przeżyli śmierć kliniczną. I zacząłem pisać scenariusz. Trwało to z przerwami prawie 15 lat. Wyobrażałem sobie, że byłoby to film w całości widziany oczyma bohatera, który ginie i którego dusza wychodzi z ciała i błąka się po świecie. Narracja w pierwszych próbach była bardziej linearna, z czasem stawała się coraz bardziej abstrakcyjna, nie chronologiczna, odlotowa. Bardzo chciałem wrócić tym filmem do czasów, gdy byłem sześcioletnim chłopcem i pochłaniałem kino wszystkimi zmysłami.