Po Złym wychowaniu, mocnym dramacie opierającym się na postaciach męskich, Almodóvar w swoim nowym, słodko-gorzkim, ale też zabawnym do łez filmie wrócił do świata komedii. Volverukazuje nam bardziej dojrzałego, spokojnego reżysera w otoczeniu swych najcenniejszych klejnotów – ulubionych aktorek dnia wczorajszego i obecnego: Carmen Maury i Penélope Cruz. Volver jest przede wszystkim filmem autobiograficznym, w którym reżyser czule ukazuje niektóre z doświadczeń swego dzieciństwa, a przywołując zza grobu zmarłych, pozwala im prowadzić linię fabuły.
Choć kobiety przed kamerą są aktorkami, Volver jest w istocie historią rodziny Almodóvara – jego sióstr oraz zmarłej matki, przywróconej do życia za sprawą oczywistego kompleksu Edypa, który z upływem czasu zaznacza się u reżysera coraz mocniej. Miłość Almodóvara do bohaterek filmu jest niemalże namacalna – widać to nie tylko we wspaniałych kreacjach aktorek, ale również poprzez niezwykłe prowadzenie postaci i sposób opowiadania ich historii. Po okresie hollywoodzkim, charakteryzującym się raczej płytkimi rolami, Cruz wróciła „do korzeni”i zaprezentowała cały swój talent. Maura, ikona hiszpańskiego kina, mimo że wciela się w rolę zmarłej matki, tętni życiem chyba najbardziej ze wszystkich bohaterek. Gra z brawurą i profesjonalizmem - dokładnie wie, jak ponownie podbić serce reżysera, który ją odkrył. Wreszcie jest też cudowna Blanca Portillo, znana publiczności hiszpańskiej z ról telewizyjnych i teatralnych, która przeszła prawdziwy „lifting serca”, by wcielić się w postać Agustiny, samotnej kobiety opuszczonej przez całą rodzinę.
To istna rozkosz być świadkiem powrotu geniusza. Ten rozdzierający serce film wbije widzów w fotele, pozostawiając w ich głowach pytanie: czego byli świadkiem przed chwilą i dlaczego znienacka zmarli nie wydają się już być daleko stąd, lecz pojawiają się niczym przewodnicy, gotowi wskazać nam dalszą drogę w życiu.