W subtelnym, wyciszonym filmie niemiecki twórca staje w obronie najdelikatniejszych wartości – uczuć, piękna, szacunku dla drugiego człowieka. Reżyser zarejestrował najważniejsze przedstawienia artystki – "Święto wiosny", "Vollmond" i "Café Müller". Poprosił członków jej zespołu o wykonanie części układów na ulicach niemieckiego Wuppertalu. W filmie niemal nie padają słowa, środkiem ekspresji tancerzy jest ciało.
Pina nauczyła mnie, że nie trzeba zalewać widzów potokami słów – mówi autor dokumentu. – Otworzyła mi oczy na to, ile można zakomunikować gestem albo poprzez stworzenie odpowiedniej przestrzeni. Chcąc wiarygodnie oddać tę przestrzeń na ekranie, Wenders wstrzymywał się z realizacją "Piny" ponad 20 lat. Czekał, aż kamery pozwolą mu zrekonstruować na ekranie świat wykreowany na scenie przez Bausch. Dziś, wykorzystując technologię 3D w dokumencie, autor "Nieba nad Berlinem" wytycza też nowe drogi dla kina. Pokazuje, że trzeci wymiar nie musi być tandetnym efektem, który sprowadza X muzę z powrotem na jarmark. Że może służyć wielkiej sztuce.