Subtelna, hipnotyczna, porażająca wizualnie opowieść o powiązaniach miedzy miłością i pożądaniem.
„Duke of Burgundy. Reguły pożądania” to najnowszy film brytyjskiego reżysera Petera Stricklanda, znanego z psychologicznego thrillera „Berberian Sound Studio” oraz zapisu trasy koncertowej islandzkiej piosenkarki „Björk: Biophilia Live”.
Największym plusem „Duke of Burgundy. Reguły pożądania” jest nieobecność na ekranie mężczyzn, dzięki czemu film bezproblemowo zdaje test Bechel. W trzecim fabularnym filmie Petera Stricklanda, autora znakomitego „Berberian Sound Studio”, obserwujemy postępy perwersji: w pięknym pałacu kochanki oddają się sado-masochistycznemu teatrowi, odgrywają role, z których coraz trudniej im wyjść. Kobiecy świat nie jest jednak zredukowany do erotycznego wymiaru. Zostaje w nim jeszcze wiele miejsca na pasję, miłość i owady, bo Cynthia, grana przez znaną z serialu „Rząd” Sidse Babett Knudsen, jest entomolożką. Film Stricklanda sprawnie krąży między estetykami, nie przyklejając się do żadnej. Podobnie jak w poprzednim swoim filmie, przedstawiającym pogłębiającą się paranoję dźwiękowca, angielski reżyser nie wzbrania się przed chwytami, które widza mają przerazić, czy rozbawić, uzyskując w ten sposób efekt wielkowymiarowości. W znacznie większym stopniu niż o uległości, jest to film o odgrywaniu ról i niemożności wyjścia z nich. Na uwagę, poza świetnie poprowadzoną i zaskakująca narracją, zasługuje też niepokojąca muzyka zespołu Cat’s Eyes, że jednak Strickland, współautor koncertówki Bjork „Biophilia Live”, ma nie tylko dobre oko, ale też ucho, to już dobrze wiemy. W „Berberian Sound Studio” słyszeliśmy jeden z najlepszych brytyjskich zespołów poprzedniej dekady – Broadcast.
Onet.pl